Drogie Mamy i Przyszłe Mamy! Dzisiejszy wpis chciałabym poświęcić noszeniu dzieci w chuście. Jako, że sama jestem ogromną fanką chustonoszenia, będę próbowała Was oczywiście do tego zachęcić.

Traglings, wrapsies and wrap-crazies
Traglings, wrapsies and wrap-crazies

Czy wiecie, że w 24 tygodniu ciąży Wasze dziecko zaczyna słyszeć? Naukowcy dowodzą, że nawet już około 16 tygodnia ciąży płód może odbierać bodźce dźwiękowe poprzez skórę i płyn owodniowy, chociaż nie ma wówczas jeszcze wykształconego aparatu i ośrodka słuchu. Co słyszy płód? Przede wszystkim bicie serca, dźwięki dochodzące z przewodu pokarmowego i te wytwarzane przy przepływie krwi przez naczynia. Słyszy też głos mamy oraz niektóre dźwięki dochodzące z zewnątrz. Dźwięki te towarzyszą mu aż do czasu porodu, kiedy to następuje pierwsza wielka rewolucja w jego lub jej życiu. Nagle ze środowiska wodnego, ciepłego i zaciemnionego, przechodzi w świat chłodny, często pełny jasnego światła, nowych zapachów, mnóstwa nieznanych dźwięków i nowych bodźców dotykowych. Po raz pierwszy czuje dotyk mamy, jej zapach i to przy niej czuje się najbezpieczniej. No tak, ale miało być o chustach…

Chusty i rodzicielstwo bliskości

Jednym z filarów rodzicielstwa bliskości jest „noszenie dziecka przy sobie”. W tym nurcie istnieje też termin odnoszący się głównie do opieki nad noworodkiem, czyli „kangurowanie”, ale po kolei!
Pierwsze trzy miesiące życia dziecka są przez wielu pediatrów nazywane „czwartym trymestrem ciąży”. Dziecko nie jest wówczas zdolne do samodzielnej egzystencji, jest całkowicie zależne od swojej mamy – od jej pokarmu i bliskości. I nic tak dobrze go nie uspokaja jak leżenie na piersi mamy i wsłuchiwanie się w rytm jej serca. Ot, taka akustyczna zachcianka, noworodków, mówiąc pół żartem, pół serio!

Idea kangurowania polega właśnie na tym! Na trzymaniu dziecka na swojej klatce piersiowej – najlepiej żeby maluch był bez ubranka i żeby zapewnić mu kontakt „skóra do skóry”.
Dziecko słyszy wówczas dźwięki znane mu z życia płodowego (bicie serca, oddech i głos mamy), jest mu ciepło i przytulnie. Prawie tak jak było w brzuchu, przed narodzinami. I cóż z tym począć? Czasem, przyjemnie jest sobie pozwolić na leżenie, delektowanie się kontaktem z naszym maluszkiem i spełnianie jego akustycznych potrzeb, ale nie zawsze jest to przecież możliwe. Bo np. starsze dziecko także wymaga naszej opieki.
I tu z pomocą przychodzi nam chusta!

Traglings, wrapsies and wrap-crazies

Chustoslang

Na wstępie kilka ważnych terminów w slangu tzw. „chustoświrków”:
chustowanie – to noszenie dziecka w chuście,
motanie – to wiązanie się z dzieckiem w chuście,
chuściochy – to dzieci noszone w chustach,
noszeniaki – termin odnoszący się do ssaków noszących swoje dzieci, np. do małp i innych ssaków naczelnych. Według niektórych naukowców ludzie też zaliczają się do grupy noszeniaków. Dlaczego jest to istotne? Bo z tego punktu widzenia, noszenie noworodków i niemowląt jest spełnianiem ich naturalnej potrzeby, a nie rozpuszczaniem ich, czy przyzwyczajaniem do bycia na rękach rodzica.

Jak rozpocząć przygodę z chustowaniem?

Traglings, wrapsies and wrap-crazies
chusta DOROTHY Tula (www.tulababycarriers.com)

Po pierwsze warto udać się do tak zwanego doradcy chustonoszenia oraz na szkolenie z motania. Wiązania są bardzo różne – jest tak zwany kangurek i kieszonka, od których zazwyczaj zaczyna się tę przygodę, potem plecak prosty oraz wiązania na boku. Doradca nauczy Was wiązania, podpowie też w jaką chustę się zaopatrzyć. Z takich szkoleń najlepiej jest skorzystać jeszcze w ciąży. Co do zakupu chusty to nie jest to aż tak bezwzględnie konieczne. Są dostępne wypożyczalnie, w których można na pewien czas po prostu wynająć chustę. Jednak jeśli już wpadniecie w chustowanie jak śliwki w kompot i zapragniecie kupić chustę, to warto poznać kilka podstawowych informacji.

Są dwa typy chust: kółkowe oraz tkane. Chusty kółkowe nie są tak wygodne jak tkane, bo podczas noszenia obciążamy tylko jedno ramię. Na dłuższą metę niestety mogą okazać się mało funkcjonalne, ale wszystko zależy oczywiście od użytkownika lub użytkowniczki. Mój mąż np. bardzo lubi nosić naszą córkę w chuście kółkowej. Chusty tkane dzielimy na
te o splocie skośnokrzyżowym (nieco tańsze) i żakardowym. Jeśli chodzi o skład materiałów, to są chusty bawełniane (100% bawełny) i chusty z domieszkami. Wśród domieszek (różna zawartość procentowa) mogą być: wiskoza bambusowa, konopie, wełna, kaszmir, len, jedwab i ew. mieszanki czyli bawełna, len i jedwab w różnym składzie procentowym itd.

Rozmiary chust

Chusty mają różne rozmiary. Standardowy i najbardziej uniwersalny rozmiar to rozmiar M lub 6 – ma długość 4,6m. Są krótsze rozmiary, tj. 3,2m, 3,6m oraz 4,2m.
Są też dłuższe – 5,2m. Wszystko zależy od rodzaju wiązania, wielkości naszej i dziecka.

Wybór tej jedynej

Chusty z dodatkami takimi jak: konopie, wełna, len są bardziej „nośne”, czyli są nieco sztywniejsze, po dociągnięciu nie pracują tak bardzo jak np. chusty, które w składzie mają tylko bawełnę i w związku z tym nadają się do noszenia większych i cięższych dzieci. Natomiast dodatek wiskozy bambusowej sprawia, że chusta jest miękka i delikatna, więc sprawdza się dobrze w przypadku noworodka, ale z drugiej strony ma większą elastyczność i po pewnym czasie od wykonania wiązania może sprawiać wrażenie jakby delikatnie się poluzowała.
Wybór chusty zależy przede wszystkim od upodobania noszącego rodzica. Mnóstwo jest wzorów i kolorów. Moja wykochana chusta to Indio Flamenco Hemp niemieckiej firmy Didymos, a teraz marzy mi się jeszcze Indio Aurora. Chustujące mamy często mają słabość do kolekcjonowania chust.

Moje doświadczenia

Traglings, wrapsies and wrap-crazies
chusta INDIO DARK BLUE-WHITE Didymos (www.didymos.com)

Co do reakcji dzieci na chustowanie to mogę podzielić się z Wami moim doświadczeniem. Chustujemy się od drugiego tygodnia życia mojej córki. Zaczynałyśmy od wiązania kangurka i chusty z dodatkiem wiskozy bambusowej, potem było kolejne wiązanie: kieszonka i chusta 100% bawełny i w końcu Indio Flamenco. Teraz córka ma 6,5 miesiąca i nosimy się bardzo różnie, ale córka preferuje głównie kieszonkę. Był taki okres, około 4 miesiąca, kiedy noszenie w chuście było złotym sposobem na jej usypianie! Początkowo bardzo nie lubiła momentu samego wiązania, natomiast już po wykonaniu splotu, uspokajała się. Większość dzieci tak właśnie reaguje na chustę we wczesnym okresie jej używania.

Chusta bardzo sprawdza się poza domem. Kiedy przychodzi czas drzemki, po prostu wskakujemy w chustę, gdziekolwiek jesteśmy i mała szybko odpływa do krainy snów. Chustę wykorzystujemy też w czasie spacerów. Zaopatrzyłyśmy się w specjalną bluzę i kurtkę dla dwojga i nie straszne nam wiatry i chłody! Córkę mam bezpośrednio przy sobie, więc łatwo jest mi ocenić, czy nie jest jej zimno, poza tym obie się nawzajem grzejemy, co w zimie było ogromnym plusem!
Córka do dzisiaj lubi zasypiać z uchem wtulonym w moją klatkę piersiową, nasłuchując bicia mojego serca. A ja w tym czasie, mając wolne obie ręce, mogę nadrobić zaległości w sprzątaniu, czytaniu lub pisaniu bloga.

lek. Małgorzata Maciaszek